Dawno nie było postów z cyklu 'Urządzamy'. W najbliższym czasie pojawi się ich całkiem sporo bo jak już pisałam remontujemy nie tylko łazienkę ale również salon(ik) i jadalnię.
Dzisiaj zdjęcia już niemal archiwalne bo jeszcze kilka dni i po tej łazience nie będzie śladu. Ponieważ nie mamy osobnej toalety na dole, to remont łazienki zaplanowaliśmy na czas naszego pobytu w Polsce.
Tak wyglądała nasza łazienka, jak się wprowadziliśmy (zdjęcie pochodzi ze strony agencji nieruchomości):
Pierwszą rzeczą jaką zrobiliśmy w nowym domu była wymiana pieca do ogrzewania centralnego. Jak widzicie na zdjęciu poprzedni właściciele zainstalowali 'dizajnerski' kaloryfer, który absolutnie nie ogrzewał tego pomieszczenia (łazienka ma dwie zewnętrzne ściany). Przy okazji więc wymieniliśmy to cudo na wielkiego potwora, który sprawia, że w łazience jest super cieplutko :). Dodatkowo zainstalowaliśmy nowy prysznic (najprostszy jaki się dało) i ekran na wannę. Resztę zostawiliśmy sobie na porządny remont, który ma się właśnie rozpocząć.
Remont planowaliśmy na przyszły rok ale niestety sytuacja zmusiła nas aby przyśpieszyć te plany. Łazienka na pierwszy rzut oka nie wygląda źle. Ba, nawet agencja nieruchomości w opisie domu napisała 'łazienka po remoncie'. Zapomnieli tylko dodać, że ten remont gospodarze przeprowadzili własnymi siłami. A wiadomo, Brytyjskie 'zrób to sam' nie należy do najsolidniejszych.
Największy problem mamy ze spoiną na około wanny. Oboje lubimy prysznic i niestety cieknie nam do kuchni:
Otóż kafle położone są tak, że między wanną a kaflami jest przerwa na szerokość palca. Żaden silikon nie jest w stanie sobie z tym poradzić. Nasz fachowiec zainstalował nam takie 'ćwierćwałki' aby jakoś poratować sytuację i zdawało to egzamin przez jakiś rok. Od kilku miesięcy mamy jednak przeciek i już nic nie możemy na to poradzić, chyba, że wykafelkujemy na nowo łazienkę. No to podjęliśmy decyzję o kapitalnym remoncie.
A inne kwiatki?
Spłuczka w toalecie ma taką rączkę, która uniemożliwia całkowite otwarcie toalety (klapy i deski).
Umywalka, tak już pisałam również 'dizajnerska' i bardzo mała. Bardziej nadaje się do osobnej toalety na dole (gdybyśmy taką mięli) ale nie do głównej łazienki. Zawsze się śmialiśmy z porad dla nowych rodziców, że nie trzeba inwestować w specjalną wanienkę dla dziecka bo noworodka można umyć w umywalce. Uhm :)
Na suficie mamy gustownego 'baranka' oraz sporo plam z czarnej pleśni, która jest tak samo popularna w starych Angielskich domach jak tostowy chleb i bekon. Mam cichą nadzieję, że nowe rynny i specjalne profile do odpływu wody pod dachówkami, które zainstalowaliśmy w zeszłym miesiącu poprawią sytuację.
W sumie w naszej łazience lubię duże okno (choć to wyzwanie jeśli chodzi o planowanie co i gdzie) oraz drewnianą podłogę (która co prawda wymaga remontu). A skąd wiem, że jest drewniana? No bo pod naszą umywalką mamy taki kwiatek ;)
Za bardzo nie będę Wam zdradzać jakie mamy plany wobec łazienki bo za trzy tygodnie będę mogła Wam pokazać zdjęcia 'po' i wtedy wszystko się wyjaśni. Łazienka będzie jaśniejsza i będzie miała wolnostojącą kabinę prysznicową a mała P. będzie miała swoją osobistą wannę. :)
Fachowca mamy sprawdzonego więc nie boimy się go zostawić samego. Poza tym, jeśli będzie sprawiał problemy to napuścimy na niego teściową a wtedy to niech się sam ratuje! ;) Mam tylko nadzieję, że po wybebeszeniu łazienki nie okaże się, że ta skrywa jakąś mroczną tajemnicę. Sukcesywnie pozbywamy się z naszego domu mrocznych tajemnic pozostawionych po poprzednich właścicielach.
Trzymajcie kciuki! :)
Największy problem mamy ze spoiną na około wanny. Oboje lubimy prysznic i niestety cieknie nam do kuchni:
Otóż kafle położone są tak, że między wanną a kaflami jest przerwa na szerokość palca. Żaden silikon nie jest w stanie sobie z tym poradzić. Nasz fachowiec zainstalował nam takie 'ćwierćwałki' aby jakoś poratować sytuację i zdawało to egzamin przez jakiś rok. Od kilku miesięcy mamy jednak przeciek i już nic nie możemy na to poradzić, chyba, że wykafelkujemy na nowo łazienkę. No to podjęliśmy decyzję o kapitalnym remoncie.
A inne kwiatki?
Spłuczka w toalecie ma taką rączkę, która uniemożliwia całkowite otwarcie toalety (klapy i deski).
Umywalka, tak już pisałam również 'dizajnerska' i bardzo mała. Bardziej nadaje się do osobnej toalety na dole (gdybyśmy taką mięli) ale nie do głównej łazienki. Zawsze się śmialiśmy z porad dla nowych rodziców, że nie trzeba inwestować w specjalną wanienkę dla dziecka bo noworodka można umyć w umywalce. Uhm :)
Na suficie mamy gustownego 'baranka' oraz sporo plam z czarnej pleśni, która jest tak samo popularna w starych Angielskich domach jak tostowy chleb i bekon. Mam cichą nadzieję, że nowe rynny i specjalne profile do odpływu wody pod dachówkami, które zainstalowaliśmy w zeszłym miesiącu poprawią sytuację.
W sumie w naszej łazience lubię duże okno (choć to wyzwanie jeśli chodzi o planowanie co i gdzie) oraz drewnianą podłogę (która co prawda wymaga remontu). A skąd wiem, że jest drewniana? No bo pod naszą umywalką mamy taki kwiatek ;)
Za bardzo nie będę Wam zdradzać jakie mamy plany wobec łazienki bo za trzy tygodnie będę mogła Wam pokazać zdjęcia 'po' i wtedy wszystko się wyjaśni. Łazienka będzie jaśniejsza i będzie miała wolnostojącą kabinę prysznicową a mała P. będzie miała swoją osobistą wannę. :)
Trzymajcie kciuki! :)