Witajcie przy Niedzieli! Dziś nareszcie mogę Wam pokazać skończoną łazienkę. Cały remont odbył się podczas naszych wakacji w Polsce i wróciliśmy do w pełni funkcjonalnej łazienki. Jednak nasz fachowiec wpadał jeszcze kilka razy aby wykończyć kosmetykę. Okazało się też, że należy zmienić panele wokół wanny no i dopiero po powrocie kupiliśmy lustro i różne uchwyty, które też trzeba było zainstalować. W czwartek ostatecznie pożegnaliśmy się z naszym fachowcem i mogłam wreszcie zrobić zdjęcia.
Na tym zdjęciu widać małą niedoróbkę naszego fachowca. Okazało się, że biedak nie cierpi malować ścian ;). Na szczęście ja bardzo lubię więc mu to odpuściliśmy i sami dokonamy kilku poprawek jak będziemy robić malowanie na dole. Ja uwielbiam malować :)
Uchwyt na ręczniki nad wanną to sugestia mojej mamy. Mama to niedościgniony wzór łazienkowego dizajnu (to ona odwiodła mnie od kafelków 'metro' na ścianach za co jestem jej bardzo wdzięczna).
W teorii ma służyć do wprowadzenia koloru w łazience. W praktyce, jak widać jest monochromatycznie ;) ale obiecuję poprawę.
Szczegóły jak w ogóle doszło do remontu i zdjęcia łazienki przed remontem można zobaczyć tutaj (klik). Plan na łazienkę był w miarę prosty. Tak naprawdę chodziło o to, aby nie ciekło nam już do kuchni i żeby mieć normalny prysznic. Wszystko inne pozostało drugorzędne.
Nie mam niestety tak wypasionego renderu 3D ze sketchupa jak Marzena (klik). Mam za to coś bardziej tradycyjnego:
Ha! Prawda, że plan zaawansowany technologicznie? ;) Jak widać na planie umywalka i toaleta pozostały na swoich miejscach. Zaplanowaliśmy największy prysznic jaki się dało i jak najmniejszą wannę. Gdyby nie mała P. to w ogóle pozbyłabym się wanny. Poza tym Anglicy kochają wanny i montując tylko prysznic pogorszylibyśmy notowania naszego domu na rynku nieruchomości.
Na podłodze chciałam mieć panele (tak wiem, bardzo Angielski wynalazek ale nieco lepszy niż wykładzina) natomiast Jon chciał kafle. Doszliśmy do porozumienia i mamy kafle, które udają drewno. Wyglądają cudnie i są chyba jednym z lepszych elementów łazienki (dodatkowo jako bonus mam nowe tło do zdjęć na bloga ;). Reszta łazienki pozostaje tak naprawdę bardzo neutralna. Prawie białe ściany (nie, nie szare ;), wszystko inne też w bieli. W zasadzie jeszcze teraz wygląda trochę sterylnie ale mam nadzieję, że uda nam się ją w miarę upływu czasu ocieplić.
Praktycznie wszystko w łazience jest nowe, nawet kaloryfer (bo w zmienionym układzie musiał być nieco mniejszy). Zostawiliśmy jedynie szklane półki nad toaletą bo okazały się bardzo dobrej jakości a w sklepach i tak nam się nic innego nie podobało. Nie przedłużam już, witajcie w naszej nowej łazience:
To zdjęcie zrobiłam stojąc w kabinie prysznicowej. Mamy nareszcie umywalkę, która nie wygląda jak karykatura samej siebie (choć i tak do wielkich nie należy).
Jestem bardzo zadowolona, że wreszcie mogę ładować szczoteczkę w łazience. Kto mieszka w Anglii ten zna ten ból, że w łazienkach nie ma gniazdek na prąd. Wyjątkiem są właśnie gniazdka 'do golarek' i to w zasadzie tylko w nowym budownictwie. Mały szczegół ale wymagał jednak sporo pracy (trzeba było kuć ścianę i pociągnąć kabel).
Na tym zdjęciu widać małą niedoróbkę naszego fachowca. Okazało się, że biedak nie cierpi malować ścian ;). Na szczęście ja bardzo lubię więc mu to odpuściliśmy i sami dokonamy kilku poprawek jak będziemy robić malowanie na dole. Ja uwielbiam malować :)
Nowa toaleta. Podobnie jak umywalka nie jest 'wisząca'. To był jeden z kompromisów, aż tak bardzo nam na tym nie zależało a oznaczałoby więcej czasu i większy koszt. Klapa za to ma funkcję powolnego zamykania, również drobiazg na którym nam zależało. No i fajnie jest mieć 'swój' kibelek, z którego wcześniej nie korzystały rzesze innych ludzi.
Uchwyt na ręczniki nad wanną to sugestia mojej mamy. Mama to niedościgniony wzór łazienkowego dizajnu (to ona odwiodła mnie od kafelków 'metro' na ścianach za co jestem jej bardzo wdzięczna).
W teorii ma służyć do wprowadzenia koloru w łazience. W praktyce, jak widać jest monochromatycznie ;) ale obiecuję poprawę.
Wanna. Najmniejsza jaką się dało czyli 140 cm. Zależało mi natomiast aby kran był po środku a nie na końcu wanny. Dokładnie taką wannę znalazłam u jednego tylko producenta. To my ją zamówiliśmy bo nasz fachowiec nie mógł takiej znaleźć. Ważne też było aby bateria miała końcówkę do prysznica. Przyda się jak mała P. będzie miała dłuższe włosy (albo włosy w ogóle ;). W zasadzie od razu mała P. przerzuciła się z dziecięcej wanienki na dużą wannę. Specjalna wkładka sprawia, że mała jest bezpieczna, nie trzeba jej trzymać a jest na takim etapie, że kąpiel jest zabawą. Dużo łatwiej też kąpie się dziecko bez szklanego ekranu na wannie.
No i najlepsze zachowałam na koniec. Nasz prysznic, który po prostu uwielbiam:
Kabina (80 cm na 100 cm) jest naprawdę przestronna ale najważniejsze jest to, że ciśnienie pod prysznicem poprawiło się o jakieś 150% procent. Naprawdę, jesteśmy pod ogromnym wrażeniem jak bardzo ciśnienie wody się zmieniło na lepsze w porównaniu do poprzedniego zwykłego prysznica z baterii wannowej. Dodam tutaj, że nie mamy żadnej dodatkowej pompy ani nic z tych rzeczy. Prysznic zajmuje mi o połowę mniej czasu. To różowe to głośnik, można zapuścić muzykę z telefonu.
Kolejnym kompromisem jest oświetlenie. Zmieniliśmy po prostu na inne. Nie mamy punktowców ani podwieszanego sufitu. Nie mamy za to już baranka na suficie :)
Oczywiście nie mogło zabraknąć pomocnika fotografa :)
I jeszcze trochę 'portretów':
Ostatni kompromis to pozostawienie starych drzwi. Trzeba by wymienić wszystkie u góry (czyli w sumie cztery pary) a doszliśmy do wniosku, że już najwyższa pora zacząć zainwestować na dole.
Podsumowując jesteśmy szalenie zadowoleni! Mieliśmy bardzo dobrego fachowca i mam nadzieję, że jeszcze do nas wróci (montuje również kuchnie :) Myślę, że łazienka prezentuje się super! Na pewno znacząco podniosła wartość rynkową naszego domu. Ponadto, wygląda bardzo nietypowo. Łazienki w normalnych Angielskich domach wyglądają bardzo standardowo. Umywalka 'na nóżce' plus wanna. Najczęściej z dodatkową słuchawką prysznicową oraz plastikowym parawanem.
Łazienka nie kosztowała nas fortuny ale też jest tam sporo kompromisów, o których pisałam powyżej. Małym problemem jest też szpara pomiędzy wanną a kabiną prysznicową, gdzie niechybnie będzie się zbierał brud i kurz a trudno się będzie tam czyścić. Muszę coś wymyślić. Dodatkowo nie ma tutaj żadnych ekskluzywnych firm, nie ma Grohe and Rocha ani nawet Koła. Słuchawki prysznicowe to plastik (to akurat może kiedyś wymienić na coś lepszego), armatura też raczej ze średniej półki cenowej. Nie ma też żadnych gzymsów, półeczek, geberitów itp. Ba, nawet kafle nie są położone na wszystkich ścianach. Ale wyszliśmy z założenia, że jest to nasza pierwsza łazienka a nie ostatnia. I jest jeszcze jedna rzecz, z której się bardzo cieszę. Otóż pomimo naszego wyrafinowanego planu technicznego obawialiśmy się, że łazienka będzie 'zatłoczona'. Na szczęście okazało się, że wszystko rozmiarowo do siebie pasuje i nic nie wygląda w tak małej łazience 'śmiesznie' czy 'groteskowo'.
A Wam jak się podoba?
Mam nadzieję, że za kilka tygodni będę mogła Wam pokazać znaczące zmiany w naszym ogrodzie. A ja już obmyślam w głowie następny projekt wnętrzarski. Realizacja Wrzesień/Październik 2015.
Życzę Wam miłego tygodnia!